+48 726 028 388centrumwspolnapodroz@gmail.com
O nas Cennik Badania psychotechniczne Blog Galeria Regulamin Kontakt
Wspólna Podróż - Centrum psychologiczno terapeutyczne w Zduńskiej Woli
Blog

Traktuję kontrolę jak uzależnienie.

28-11-2024 - Autor: Dominik Kolba

Kiedy wychowaliśmy się w domu przemocowym.

Traktuję kontrolę jak uzależnienie.

Kiedy wychowaliśmy się w domu przemocowym.W domu, w którym nie było zasad, a jedyną słuszną metodą rozwiązywania problemów była siła. Kontrola była jedynym sposobem na przetrwanie. W kompulsywnej kontroli gdzieś pod spodem dostrzegam bardzo dużo lęku. Bardzo dużo niepewności .Jest tu obecny wszem i wobec stres i strach. Poczucie bezradności ,bezsilności często też smutku .W tym ,co wcześniej napisałem wybija się nieustanne „ kiedy puszcze to umrę.” Kiedy puszczę to nie dam rady. Wszyscy ci, którzy tak kompulsywnie kontrolują w sposób lękowy nigdzie i przy nikim nie czują się bezpiecznie.

Kontrolowanie siebie, kontrolowanie innych, kontrola relacji - mam przeświadczenie, że gdy to puszczę to coś mnie zabije, przykryje „ to ja umrę”. Patrząc na to w zdrowy sposób wszyscy chcemy mieć poczucie sprawczości i przywództwa. Chcemy mieć poczucie, że to my decydujemy. Czyli wszystko sprowadza się do brania odpowiedzialności. Jest to w dużym uproszczeniu wzięcie przywództwa nad własnym życiem. Jestem osobą dorosłą, odpowiedzialną, konsekwentną, sprawczą.

Tylko czym jest kompulsywna kontrola? Jest ona takim rodzajem kontroli, która niesie ze sobą potężny ładunek napięcia w Tobie. Niesie ona głębokie zaburzone relacje ze samym sobą. Kontrola taka podpowiada ci ,że nic nie jest pewne i nie wolno sobie ufać. Jest to rodzaj kontroli ,która niesie ze sobą całą masę różnych przekonań na temat siebie i świata. Kontrola ta podpowiada ,że wszystko musisz mieć pod nadzorem. Jeśli tak masz, to zapewne wiesz ,że tak masz. Skoro to czytasz ,a temat Cię zainteresował poprzyglądaj się temu dlaczego Ciebie to porusza.

Skoro to się u nas pojawiło to pytanie skąd? Gdzie to się w Tobie wykluło, zrodziło? W jakim środowisku, w jakich warunkach to się pojawiło? W jakim środowisku dorastałeś/aś ? Patrząc z pozycji dziecka ta kontrola daje takiemu młodemu człowiekowi poczucie, że w całej nieporadności mamy wpływ. Mamy sprawność, zaspokaja nam potrzebę bezpieczeństwa. Narzędzie na wzór koła ratunkowego. Trudne sytuacje nikt ich nie konteneruje, nikt nie opiekuje się tymi trudnymi emocjami. Dziecko znalazło sposób na przetrwanie. Na poziomie nieświadomym ,ale jednak kontroluje.

Z poziomu zdrady – obiecywał mi Tato ,że nie wypije, że nie zrobi, że nie oszuka a oszukał.

Z poziomu rany porzucenia kiedy rodzice się wyprowadzają, rozwodzą. Rodzic odchodzi bez słowa, wszystko w ranie porzucenia jesteśmy jako mali porzuceni, zostawieni z szokiem ,nie rozumiemy dlaczego. Obiecujemy sobie wtedy ,że będziemy kontrolować aby już nikt więcej nas nie porzucił.

Kolejne środowisko to dom rodzinny kiedy jesteśmy osobami nad-odpowiedzialnymi. Opiekuj się rodzeństwem, opiekuj się domem, opiekuj się atmosferą rodzinną. Stanem zdrowia mojego rodzeństwa, Stan trzeźwości ,mojego pijanego Taty. Kolejno środowisko w którym, jest dużo sztywności taki kolejny dom gdzie są sztywne zasady. Pełny wzorzec otoczenia np. nasza mama była taka sztywna, kontrolująca. Nasz Tato był sztywny kontrolujący i rygorystyczny. Typy kontroli mówiąc najprościej, kontrola siebie. Kontrola tego co na zewnątrz.

Kontrola siebie czyli kontrola wspomnień, emocji, myśli, które są za trudne ,kontrola stanów ,które mi wewnętrznie towarzyszą. Czyli trzymanie się w ryzach. Siłowe trzymanie się trybu przetrwania. Osoba jest w walce bardzo dużo jest tam obsesji, myśli ,których od tak nie można zatrzymać. Dużo walki z rzeczywistością, przekonań toksycznych dla naszej relacji z samym sobą. Np bycie DDA czyli jestem, jesteś dorosłym dzieckiem alkoholika mówisz nie pije Skontroluje to „W domyśle” muszę tym w pełni zawładnąć. Prowadzisz wewnętrzną walkę z tym ,że nie będziesz taki jak Twój ojciec, który pił. Jak twoja matka, która piła. Skontroluję to wręcz sobie zabronię ,aby przypadkiem nie być kopią mojego taty, patrz kopią mamy. Chciałbym zaznaczyć, że czym innym jest niepicie bo to moja decyzja. W pełni świadoma decyzja i przekonanie ,że nie pije a czym innym nazwijmy to roboczo „dupościsk” .Stan w którym tkwię i udowadniam na siłę kompulsywnie, że nie będę pił.

Kolejna forma kontroli impulsów i emocji głodzenie się skontrolowanie próby kontroli nad tym jak jestem brzydka lub gruba. Tu dzież pojawiać się mogą również ćwiczenia fizyczne. Ostre ćwiczenia fizyczne kolejna forma kontroli rozpada mi się świat i potrzebuję mieć to pod kontrolą. Tu mi się sypie potrzebuje miejsca gdzie będę miał pełną kontrole. Poszukuje przestrzeni gdzie będę mógł skontrolować co do sekundy dawki bólu, wysiłku. Gdzie pojawi się moje bezpieczeństwo i poczucie, że mam pod kontrolą cały proces.

We wszystkich formach kontroli siebie czy to ćwiczeniach, jedzeniu czy alkoholu, wszyscy szukamy jednego i tego samego. Poszukujemy spokoju i ukojenia. We wszystkich tego rodzaju kontrolach pojawia się i wybija na plan pierwszy ogromny brak bezpieczeństwa. Ogromny problem w relacjach ,brak zaufania do siebie. Brak zaufania do ludzi ,że ja mogę się w różnych kryzysowych sytuacjach czuć bezpieczny/na. Mam potrzebę kontrolowania ,aby czuć bezpieczeństwo w jakiś relacjach.

Chęć poczucia się sprawczym mieć możliwość oddziaływania na drugiego człowieka. Być skutecznym nie oznacza przesadnie kontrolującym. We wszystkim co robimy należy zachować równowagę i balans. Powinniśmy być wyważeni, stabilni a zarazem obecni.

Na sam koniec potrzeba skontrolowania wszystkiego i wszystkich idealnie wpisuje się w skontrolowanie wszystkiego co trudne i ciężkie w domu rodzinnym. Niesamowita potrzeba skontrolowania tego niespotykana dynamika zaopiekowania się wszystkim. Tym na co nie miałem wpływu w moim domu rodzinnym. Wszystkim tym co się działo w moim domu i jest nadal tak bardzo obecne we mnie. Żywo żyjącym we mnie wszystkim tym co zostało kompletnie przez moich rodziców, opiekunów niezaopiekowane. Poszukuje swojego wpływu w świecie. Wychodzę do relacji ,w której tak to sobie ułożę i skontroluję, że nikt mnie już nie oszuka. Próba uspokojenia lęku, próba uspokojenia sprawdzenia tego co inni myślą o mnie. Próbuje stwierdzić jak ja mam czuć się sam ze sobą. Pod kontrolą jest skryty zazwyczaj ból. Wielki strach lęk i ogromny ból ,że niczego nie mogłem wtedy skontrolować. Dziś kontroluje bo przy nikim nie czuje się bezpiecznie.

Dziś kontroluje bo chce mieć wpływ, którego kiedyś nie miałam /nie miałem.

Przychodzi do mnie jeszcze dziś kontroluje bo odczuwam potrzebę dominacji lub dziś kontroluje bo wydarzy się coś strasznego. Coś z czym nie będę w stanie sobie kompletnie poradzić. Jak widzicie z tego co napisałem fundamentem tego wszystkiego jest strach lęk niepewność i ból. Jest smutek, złość, poczucie przytłoczenia, bezradności.

Ta kontrola staje się u mnie formą regulacji ,czuje się bezpiecznie kiedy kontroluje ,czuje mniejszy ból na kanwie tego , że mam pod kontrolą. Próbuje tą kontrolą załatać wszystko co we mnie drży pod spodem żywo rezonuje.

A prawdziwe pytanie brzmi dlaczego to drży? Dlaczego to we mnie tak rezonuje? Co nie pozwala ci zaufać dlaczego nie czujesz się bezpiecznie? Jak odkryjemy dlaczego to sprawi ,że dostrzeżemy, że nie muszę tak bardzo kontrolować. Nie muszę aż tak sprawować nadzoru. Z takimi osobami, które mają potrzebę wewnętrznie wszystko kontrolować jest tak, że na zewnątrz, wydają się one niesłychanie spokojne. Sprawiają wrażenie, że są spokojni, ale występuje u nich olbrzymie napięcie. Mają wewnętrzne poczucie ,że wszystko się rozpada nie mam gruntu pod nogami. Wtedy kompulsywna kontrola przychodzi na ratunek. Kontroluje i daje mi to możliwość samoregulacji, pomaga mi to w obliczu wszystkiego co mi się rozjeżdża. Na zewnątrz super uporządkowanie ,a w środku kompletny „meksyk” ,rozpad całości w olbrzymi chaos. Każda strategia przetrwania z dzieciństwa pozwalały nam przetrwać przez naście a może kilkadziesiąt lat. W związku z tym jesteśmy przystosowani do reagowania w określony sposób. Jest to nasz wyuczony wzorzec radzenia sobie z życiem codziennym. Jest to swoista sposobność przetrwania, samoregulacji umiejętność adaptacji do określonych warunków. Warunków ,w których my sami musimy się odnaleźć. Wielokrotnie jak mantrę powtarzam moim pacjentom. To odwijanie tego wszystkiego jest jak proces. Pracujemy na procesie, odwijamy długi sznur. Kontrola jest pułapką, kiedy ona leży jest ona niebezpieczna bo działa nie znasz jej. Ale jak ja rozkręcisz to ona nadal jest pułapką jednak możesz się przyjrzeć jej elementom. A zbieranie informacji o swoich sposobach przetrwania radzenia sobie. Jest olbrzymim zasobem w takim wypadku kiedy zaczynasz wchodzić w relacje z tym swoim mechanizmem czyli z tą swoją kontrolą. To Ty rozkręcasz tą pułapkę i ona wtedy nie ma jak Cię złapać. Nawet jak Ciebie złapie to Ty o tym wiesz. Nawet jeśli dziś Cię złapało to jak się czujesz? Jak ci z tym? Czy czujesz się bardziej jak …??

Pozostawiam was z tymi pytaniami ode mnie ,aby każdy z was odpowiedział sobie na to pytanie sam. Czy ja potrafię się samo regulować ? Czy nie jest czasem tak ,że ja nie jestem nauczony, nauczona samoregulacji lub funkcjonowania na podwyższonej czujności?

Jaką funkcję to u mnie pełnią tego typu zachowania. Przyglądaj się sobie jaką masz relacje z tą złością z tą kontrolą. Bo bardzo często to co jest w nas problematyczne dziś Kiedyś zrobiło w naszym życiu bardzo dobrą robotę. Czy aby ta opowieść nie jest o Tobie? A może o mnie ? Poddaję to pod rozwagę każdemu kto wytrwał i przeczytał.